Aparaty Samsunga pozostawały ostatnimi czasy w tyle, ale mamy mnóstwo powodów do optymizmu na rok 2020.
Niedawno skończyliśmy pisać recenzję Samsunga Galaxy S10+ po roku od jego wydania i jedną z największych rzeczy, na które zwróciliśmy w niej uwagę, było to, że aparat jest naprawdę słabym punktem tego modelu. Wszystko inne odnoszące się do sprzętu, specyfikacji, wyświetlacza, funkcji, a nawet do samego oprogramowania, wydaje się nowoczesne i ogólnie rzecz biorąc trzyma poziom – poza wspomnianym aparatem, który stanowi w Galaxy S10+ swojego rodzaju rozczarowanie na tle najnowszych standardów.
W świecie, w którym istnieje Pixel 4, poprzeczka dla aparatów telefonicznych jest zawieszona wyżej niż kiedykolwiek, a Samsung zwyczajnie został pod tym kątem technologicznie w tyle względem konkurencji, gdy seria S10 trafiła na rynek w zeszłym roku.
Na szczęście dla Samsunga, po raz kolejny jako pierwszy będzie mógł on wypracować dla siebie przewagę w roku 2020, ponieważ seria Galaxy S20 zostanie wprowadzona na rynek już w lutym. Co więcej, wszystkie dotychczasowe informacje – tak samo te potwierdzone, jak i spekulowane – jasno wskazują, że w tym roku Samsung zajął się wreszcie jakże niezbędną rekonfiguracją aparatu w swoich flagowych modelach.
Jakie aparaty oferuje Samsung w Galaxy S20?
Samsung używał zasadniczo tej samej konfiguracji aparatu w ostatnich trzech generacjach telefonów Galaxy S i Note, co jest zwyczajnie zbyt długim okresem z punktu widzenia zawrotnego tempa postępu technologii. Obsługiwany zestaw czujników i funkcji może i ulegał zmianie rok po roku, niemniej sam główny aparat wydawał się zawsze nad wyraz podobny do poprzedniego, a z kolei jakość robionych przez niego zdjęć pozostawała w gruncie rzeczy niezmieniona.
Aparaty Samsunga na pewno wyglądają atrakcyjnie i mają swój urok, ale algorytmy przetwarzania obrazu po prostu nie wytrzymują presji czasu, nie spełniając tym samym naszych oczekiwań wobec najlepszych współczesnych smartfonów. Widać to szczególnie, jeśli zwrócimy uwagę na zdjęcia robione przy słabym oświetleniu.
Na całe szczęście wygląda na to, że Samsung w końcu przestanie bawić się w głupie sztuczki takie jak podwójne apertury, by skupić się na tym, co naprawdę jest ważne, czyli na lepszym czujniku. Tym samym stara matryca 12MP Samsunga zostanie zastąpiona jeszcze niewypuszczoną matrycą Sony IMX 555 – wprawdzie o tej samej rozdzielczości 12MP, ale przede wszystkim o znacznie większym rozmiarze piksela na poziomie 1,8 mikrona (w porównaniu do wcześniejszych 1,4).
Jeśli Samsung zdoła połączyć tę aktualizację z odpowiednio ulepszonym przetwarzaniem obrazu, zdjęcia jego aparatu w niekorzystnym świetle mogą ulec znacznej poprawie. Większe piksele powinny pomóc Samsungowi w pokonaniu jego dotychczas największej słabości, czyli właśnie zdjęć robionych przy słabym świetle, ale takie rozwiązanie tak na dobrą sprawę przyda się we wszystkich możliwych sytuacjach.
Nowy główny czujnik i nowy teleobiektyw pomogą Samsungowi z powodzeniem wprowadzić bardzo potrzebne ulepszenia aparatu
Równie ważną informacją jest to, że Samsungi tej generacji o wiele poważniej podejdą to tematu optycznego powiększenia obrazu. Używane dotychczas podwójne obiektywy były dobre, kiedy po raz pierwszy zadebiutowały na rynku, tzn. w czasach, kiedy zoom optyczny był nowatorską ideą, przy czym czas pokazał, że takie rozwiązanie zapewnia jedynie minimalną poprawę jakości w porównaniu z dobrą konfiguracją zoomu cyfrowego.
Do tego Samsung bazował także na gorszym obiektywie, który jak wiemy średnio radził sobie z kadrami dysponującymi kiepskim oświetleniu. Wraz z nową serią Samsungów otrzymamy nowy czujnik 64MP i aż trzykrotny zoom optyczny – jest to znaczący krok naprzód, a jeśli ma to iść w parze z jakościowym zoomem cyfrowym na wysoko-megapikselowej matrycy, Samsung ma szansę wrócić ze swoim teleobiektywem do łask.
Już samo to stanowi intrygująca historię aparatu Galaxy S20, ale nie można nie wspomnieć tutaj o fakcie, iż Samsung najprawdopodobniej zdecyduje się na zupełnie inny zestaw aparatów dla modelu Galaxy S20 Ultra. Jest to kolejne odejście od dotychczasowej tendencji, zgodnie z którą Samsung zachowywał takie same czujniki i obiektywy w całym przekroju swoich flagowych produktów (w tym Galaxy S i Note) na dany rok.
Ulepszona specyfikacja Galaxy S20 Ultra
Główny aparat o szalonej rozdzielczości 108 MP najprawdopodobniej zbije faktyczną liczbę pikseli w dół do 27 lub 13,5 MP przy efektywnie większym rozmiarze pikseli, jak miało to miejsce dotychczas. Z tymi wszystkimi dodatkowymi danymi – i zakładając, rzecz jasna, że Samsung zdoła je z powodzeniem wprowadzić w życie – możemy zauważyć znaczący wzrost jakości, jaki otrzymamy dzięki takim zabiegom. Obok głównego czujnika, teleobiektyw zdaje się zbliżać do granicy dziesięciokrotnego zoomu optycznego, co jest samo w sobie niesamowitym osiągnięciem. Jeśli Samsung nauczy się prawidłowo stabilizować ten obiektyw i zadba o jego optyczną przejrzystość, będziemy tu mówić o naprawdę wyjątkowym aparacie.
Największym wyróżnikiem serii S20 jest na ten moment to, że Samsung nie chce dłużej stać w miejscu z kolejną generacją aparatów oraz to, że stawia wreszcie innowacyjność ponad konserwatywność. Poza oferowaniem aparatów z ultra szerokimi obiektywami i teleobiektywami, ta konfiguracja nie jest znana ani oparta na tym, co Samsung miałby już dziś w swojej ofercie. Widać tu więc skłonność do wprowadzenia strukturalnych zmian i z pozoru imponującą poprawę systemu aparatów pod niemal każdym względem. Osobiście nie możemy doczekać się, aby wypróbować ten model w praktyce i sprawdzić, jak jego aparat radzi sobie w zderzeniu z rzeczywistością.
androidcentral.com